Cmentarz Parafialny

Dzisiaj jest

sobota,
20 kwietnia 2024

(111. dzień roku)

Zegar

Sonda



Polecamy strony

Święta

Sobota, III Tydzień Wielkanocny
Rok B, II
Dzień Powszedni

Statystyki

statystyka

Licznik

Liczba wyświetleń:
5762359

Wyszukiwanie

Katolickie Poradnictwo Rodzinne

Poradnia przy Parafii św. Jakuba w Czerminie jest czynna w każdy poniedziałek od g.18,00 w Domu Parafialnym.
Instruktorami są Państwo Piotr i Mirosława Stróżyńscy posiadający misję kanoniczną udzieloną przez ks. biskupa kaliskiego.
Celem Katolickiego Poradnictwa Rodzinnego jest przygotowanie narzeczonych oraz pomoc małżonkom do pełni życia w miłości małżeńskiej zgodnie z nauką Kościoła.
Narzeczeni uczestniczą w 4 spotkaniach.
Tematyka spotkań:
O miłości i przekazywaniu życia
O kulturze życia seksualnego
O etycznych i nieetycznych sposobach kierowania płodnością
Zapraszamy



Antykoncepcja a etyka lekarska

Problem, który pragniemy przedstawić w niniejszym opracowaniu dotyka sprawy aplikowania przez lekarzy środków antykoncepcyjnych i ich powiązania z etyką lekarską. Bo jak słusznie zauważa St. Olejnik „Jeśli w ogóle ludziom – w jakimkolwiek zawodzie – to szczególnie w medycynie potrzebna jest etyka. Uświadamiano to sobie od niepamiętnych czasów, w naszej cywilizacji, grecko-rzymskiej, od początku medycyny. Już na wiele wieków przed Chrystusem dokonywano, w ramach filozofii greckiej, pogłębionej refleksji etycznej, dotyczącej powołania lekarza i jego obowiązków”. Lekarz, który ma bezpośredni kontakt z pacjentem, musi i powinien w swoim postępowaniu stosować zasady i przejawy choćby etyki humanistycznej, która „uprawnia i zobowiązuje do uszanowania w każdym człowieku, a więc w sobie i innych, ludzkiej godności. Tę godność musimy uznać w innych, mamy jednak moralne prawo domagać się, aby ją także w nas uszanowano. Nie godzi się, więc czynić niczego, co by uwłaczało człowiekowi, co by go sprowadzało do poziomu środka, przedmiotu komuś użytecznego, do poziomu rzeczy”.
Codzienne życie przynosi nam jednak przykłady zachowań lekarzy, które są delikatnie mówiąc niemoralne. Media coraz częściej donoszą o nieuczciwych lekarzach, którzy za pieniądze z „łapówki” przyjmują na oddziały szpitalne, lub „załatwiają” świadczenia rentowe. Te przykłady budzą pewien niesmak moralny, stoją, bowiem w opozycji do prawa naturalnego i do kodeksu lekarskiego. Jednak z punktu widzenia etyki moralności o wiele większą „krzywdę moralną i psychiczną” wyrządzają swoim pacjentkom lekarze ginekolodzy, którzy „bawią się” środkami antykoncepcyjnymi i kobietami, jak dzieci w przedszkolu klockami Lego.
W czasie kilkunastoletniej pracy w poradni życia rodzinnego zetknęliśmy się z kilkoma przypadkami kobiet, które zostały potraktowane przez lekarza jak przedmiot, rzecz. Jednak jeden przypadek poruszył nas szczególnie, zgłosiła się do nas kobieta, która w tej chwili ma już dorastające dzieci. Historia, która ją spotkała przed kilkunastu laty wywarła na jej psychikę ogromny wpływ wywołując u niej uraz traumatyczny, z którym zmaga się ona do dzisiaj. Dla zobrazowania bezduszności i nieuczciwości niektórych lekarzy ginekologów przytaczamy historię, która ją spotkała.
„Nigdy nie słyszałam o naturalnych metodach planowania rodziny, nie wiedziałam, co znaczy cykliczność w życiu kobiety. Nie wiedziałam, dlaczego moje miesiączki są bardzo bolesne i skąpe, a jednocześnie występują w odstępach od 27 do 70 dni. Coś było nie tak! Z moim chłopakiem przygotowywaliśmy się do zawarcia sakramentu małżeństwa. Przez cały okres narzeczeństwa żyliśmy w czystości. Pomimo tego, że byliśmy bardzo młodzi planowaliśmy poczęcie nowego życia. Z powodu zakłóceń w cyklu wybrałam się do ginekologa. Pani doktor przepisała mi tabletki, które miały wyregulować mi miesiączkę, i ja tak je traktowałam, jako lekarstwo. W między czasie zawarłam związek małżeński. Przez 3 miesiące czułam się okropnie tyłam, wymiotowałam właściwie tylko wegetowałam. W końcu odstawiłam „uzdrawiające tabletki”. Wkrótce okazało się, że jestem w stanie błogosławionym. Radość, wielka radość. Kochaliśmy nasze dziecko od samego początku. Nagle radość pękła. Wizyta u pani doktor i jej słowa – to jest niemożliwe – ja pani przepisałam pigułkę antykoncepcyjną – pani nie mogła zajść w ciążę.
To niemożliwe – a jednak tak się stało.
Poroniłam w połowie piątego miesiąca ciąży. Dlaczego tak się stało, pomimo upływu czasu ciągle zadaję sobie to pytanie?. Kto ponosi winę?. My jako rodzice, tylko dlatego, że zaufaliśmy lekarzowi?.
Może pani doktor, dlatego, że nie poinformowała mnie, iż przepisuje pigułkę antykoncepcyjną?. Zapomniała przy tej okazji także powiedzieć, że przy stosowaniu tego typu środków należy odczekać minimum pół roku, aby zajść w ciążę. Pani doktor mnie oszukała. Upłynęło 15 lat od tamtego czasu, a ja mam ciągle wyrzuty sumienia, że straciłam swoje dziecko. Dziś zastanawiam się czy już wtedy miała ona układy i kontrakty z firmami farmaceutycznymi, o których tyle teraz rozpisują się media. Wyrządziła mnie i prawdopodobnie wielu innym osobom wiele zła i choć leczy do dzisiaj, dzięki Opatrzności Bożej nie ma zbyt dużo pacjentek”.
Z przytoczonej opowieści wynika, że nie została przez panią doktor zachowana jedna z podstawowych zasad kodeksu etycznego lekarza o nieszkodzeniu. Jak podają T.L. Beauchamp i J.F. Childress w zasadach etyki medycznej „zasada nieszkodzenia wyraża obowiązek intencjonalnego nie wyrządzania krzywdy. W etyce medycznej łączono ją zazwyczaj z maksymą „primum non nocere”(przede wszystkim nie szkodzić) (…) w przysiędze Hipokratesa wspomina się zarówno o obowiązku nieszkodzenia, jak i o dobroczynności: Będę stosował zabiegi lecznicze wedle mych możliwości i zdolności ku pożytkowi chorych, broniąc ich od uszczerbku i krzywdy”. Z obowiązku tego wynika jasno, że nie powinniśmy narażać nikogo na krzywdę czy też ją wyrządzać. Może się tak zdarzyć, że ktoś wyrządzi ją nieumyślnie, bez złych intencji. Niekiedy nie obarczamy sprawcy nieszczęścia moralną odpowiedzialnością, gdyż ten, kto ją spowodował nie był tego świadomy lub nie chciał tego spowodować. W tym jednak konkretnym przypadku mamy do czynienia z zaniedbaniem modelu właściwej opieki, który jak podają Beauchamp i Childress powinien spełniać następujące warunki:
1. Specjalista ma obowiązki względem pokrzywdzonego.
2. Specjalista naruszył swe obowiązki.
3. Pokrzywdzony doświadczył krzywdy.
4. Krzywda została wyrządzona na skutek naruszenia obowiązków specjalisty.
Przykładem zaniedbania naruszającego wymogi właściwej opieki jest zastosowanie nieprawidłowej terapii, z czym mamy do czynienia w opisanym przypadku. Sąd Najwyższy stanu Indiana w jednym ze swoich orzeczeń dotyczącym naruszenia etyki lekarskiej napisał: „kiedy lekarz podejmuje się leczenia pacjenta i opieki nad nim, przyjmuje się tym samym implicite w prawie, że ma on normalne wykształcenie w swojej dziedzinie oraz, że wykaże minimum umiejętności, troski i wysiłku w trakcie leczenia”. Dodatkową wskazówką jest jeszcze informacja, która poleca czy wręcz nakazuje korzystanie z pomocy innego specjalisty, jeżeli nie jest się pewnym diagnozy i leczenia.
W przedstawionym przypadku wszystkie te zasady zostały zaniechane lub pominięte. W materii tak delikatnej jak stosowanie środków antykoncepcyjnych nie zostały dotrzymane żadne zasady. Środki zostały zaaplikowane bez przeprowadzenia stosownych badań na oznaczenie poziomu hormonów, więc tak naprawdę niewiadomo czy były w ogóle potrzebne. Środki antykoncepcyjne, a w szczególności pigułka hormonalna, która stała się tematem naszych rozważań budzi wiele emocji w społeczeństwie. Dla jednych stała się, bowiem „środkiem ich wolności seksualnej” dla innych z kolei przyczyną ich kłopotów i tragedii. Josh McDowell ujmuje to tak:, „Jeżeli chcecie oszukiwać matkę naturę w dziedzinie seksualności to raczej smarujcie grzanki margaryną zamiast masłem, a nie zastępujcie abstynencji prezerwatywami i pigułką”. Skutki, które przyniesie dla świata stosowanie środków hormonalnych są trudne w tej chwili do przewidzenia, a z drugiej strony badania medyczne ciągle podnoszą poprzeczkę dla zastosowań i wymagań stawianych tym środkom.
W Indiach przebadano pierwsze szczepionki przeciw ciąży, które były aktywne jedynie przeciw antygenom nasienia męża. Każde poczęte dziecko byłoby z konieczności skutkiem cudzołóstwa. Z tego też względu metodę zarzucono.
Wszelkie tego rodzaju badania i eksperymenty przeprowadzane na kobietach czy też przy ich udziale przekonują coraz bardziej, że za kilka czy kilkanaście lat ratunkiem dla świata może być myśl zaproponowana przez Jana Pawła II w Familiaris Consortio w punkcie 32. „[Należy] uwydatnić różnicę antropologiczną a zarazem moralną, jaka istnieje pomiędzy środkami antykoncepcyjnymi, a odwołaniem się do rytmów okresowych: chodzi tu o różnicę, (…)która w ostatecznej analizie dotyczy dwóch niedających się z sobą pogodzić, koncepcji osoby i płciowości ludzkiej. Wybór rytmu naturalnego, bowiem pociąga za sobą akceptację cyklu osoby, to jest kobiety, a co za tym idzie, akceptację dialogu, wzajemnego poszanowania, wspólnej odpowiedzialności, panowania nad sobą… Przyjęcie cyklu i dialogu oznacza następnie uznanie charakteru duchowego i cielesnego zarazem komunii małżeńskiej, jak również przeżywanie miłości osobowej w wieczności, jakiej ona wymaga. W tym kontekście para małżeńska doświadcza, że ich wspólnota małżeńska ubogaca się takimi wartościami, jak czułość i serdeczność, które są czynnikami głęboko ożywiającymi płciowość ludzką, również w jej wymiarze fizycznym. W ten sposób płciowość zostaje uszanowana i rozwinięta w jej wymiarze prawdziwie i w pełni ludzkim, nie jest natomiast <<używana>> jako <<przedmiot>>, który burząc jedność osobową duszy i ciała uderza w samo dzieło stwórcze Boga w najgłębszym powiązaniu natury i osoby.”



Mirosława i Piotr Stróżyńscy

RODZICIELSTWO I WYCHOWANIE – RODZINA KOŚCIOŁEM DOMOWYM

Konferencja z Kursu Przedmałżeńskiego

RODZICIELSTWO I WYCHOWANIE – RODZINA KOŚCIOŁEM
DOMOWYM

Niech rodzina zaczerpnie moc ducha przez dar boskich rąk
Niech się wzniesie ku niebu dziękczynnie ojcowski gest rąk
Serca matek dobroci niebiańskiej niech zdobi wciąż kwiat
Niech się młodzi nauczą miłości, co stwarza ten świat
Na rodziny niech spłyną potoki twych łask
Twoim sercem matczynym otocz i nas.
Niechaj miarą miłości zostanie miłować bez miary
Niech wzajemne przebaczam pogodzi nim noc ześle sen
Niechaj dzieci już z łona zaczerpną sens życia i wiary
Niechaj wszyscy się uczą dar serca rozdzielać i chleb.
Niechaj zdrada nie krzywdzi wspólnoty małżonków i dzieci
I niech zazdrość nie burzy miłości, co gra w jeden ton
Niechaj gwiazda nadziei wciąż błyszczy nad nimi i świeci
Niech ich wiedzie przez szarą codzienność gdzie lśni Boga tron.

Każda rodzina tworzy swój własny, niepowtarzalny świat, który określa jej spójność, kształtuje uczucia i działania. Każda rodzina posiada swoją indywidualną organizację i układ stosunków, co wynika z właściwej, danej rodzinie atmosfery.
Prof. Tyszka w oparciu o literaturę światową porządkuje typologię rodziny i jej główne kryteria.
Podaje dziesięć funkcji rodziny i przypisuje im specjalne zadania i następujące znaczenie
1) Materialno – ekonomiczna,
ma na celu zaspokojenie materialnych potrzeb członków rodziny.
Zadanie to rodzina wykonuje poprzez cztery podfunkcje:
a. produkcyjną,
b. zarobkową,
c. gospodarczą,
d. usługowo – konsumpcyjną, które nie zawsze mogą występować równocześnie
2) Opiekuńczo – zabezpieczająca,
zapewnia ona członkom rodziny warunki do codziennego, godziwego życia, a także niektórym konieczną opiekę ( małym dzieciom i starcom). Działania te wiążą się też z pomocą materialną dla ludzi starszych, albo z fizyczną opieką nad ludźmi zniedołężniałymi.
3) Prokreacyjna,
jej celem jest zaspokojenie potrzeb rodzicielskich i emocjonalnych współmałżonków, oraz potrzeby macierzyństwa i ojcostwa. Dzieci przychodzące na świat w rodzinie mają z reguły zapewnioną akceptację społeczną, a ze związków nieformalnych nie są w pełni akceptowane, mimo, że prawo daje im tę samą akceptację.
4) Funkcja seksualna,
jej celem jest legalizacja współżycia seksualnego pary ludzkiej. Społeczeństwo reguluje, więc zaspokajanie potrzeb seksualnych ludzi przy pomocy norm moralnych. K. Slany mówi, że wzrasta odsetek młodych dziewcząt i kobiet, które stwierdzają „mogą zrealizować swoje macierzyństwo poza układami rodzinnymi”.
5) Legalizacyjno – kontrolna,
obejmuje ona wzajemną kontrolę członków w dużej wspólnocie. Rodzina legalizuje wspólną egzystencję w jednym domostwie, posiadanie dzieci i szereg innych działań. Ta legalizacja ma wymiar prawny, obyczajowy, moralny, kulturalny i religijny. Łamanie tych norm może powodować represje w ramach rodziny.
6) Socjalizacyjna (uspołeczniająca jednostkę),
wprowadzenie dziecka w strukturę i kulturę danego społeczeństwa. Przygotowywanie do samodzielnego spełniania ról społecznych. Oznacza też zazębienie osobowości małżonków. Socjalizacja ta może mieć formę działania celowego i zaplanowanego, czyli być wychowaniem wewnątrz rodzinnym, albo ma formę spontanicznego postępowania, co Hałubiński nazywa „wychowaniem przez życie do życia”. Z tą funkcją łączy się ściśle podfunkcja ideologiczno – światopoglądowa, której celem jest budowanie fundamentu u dzieci na życie, świat i człowieka. Rodzina daje pogląd na świat. Florian Znaniecki stwierdzał, że w ramach tej funkcji następuje „urabianie osobowości wychowanka w warunkach pełnego zaufania i intymności rodzinnej, co ma niepowtarzalny wpływ na rozwój jego osobowości.
7) Klasowa,
pochodzenie społeczne wyznacza w większości przypadków status społeczny dzieciom, a także przynależność klasowo – grupową. Można ją zmienić przez wykształcenie. Ma silny związek z podkulturą danej klasy społecznej. Obowiązujące w niej zwyczaje i obyczaje, nie pozostają obojętne dla przygotowania dziecka do życia w rodzinie. Przez tę subkulturę (normy, wzory, zasady postępowania, grupy społecznej znajdującej się często w opozycji do reszty społeczeństwa) dziecko wchodzi do kultury narodowej. Ideologia i styl życia danej klasy społecznej wytyczają ramy życia każdej młodej generacji i jej członków. Naprawdę trudno jest całkowicie wyjść z ideologii klasy przynależenia choćby zmianie uległ status społeczny jednostki, choćby zdobyła wykształcenie.
8) Funkcja kulturalna,
jej celem jest zapoznanie młodego pokolenia z dziejami kultury danego społeczeństwa, i narodu.
9) Funkcja rekreacyjno – wychowawcza,
w domu jest miejsce szczególne na wypoczynek i kontakty towarzyskie i więzi między członkami rodziny. „Ludzka potrzeba oddźwięku społecznego”, która uwidacznia się w dążności każdego człowieka do utrzymywania zażyłych kontaktów z niewielkim gronem osób. Pomagają one w utrzymywaniu równowagi psychicznej. Eliminują osamotnienie, zapewniają psychiczne odprężenie i odpoczynek. Dlatego tak ważne znaczenie ma wspólny posiłek wszystkich członków rodziny, wzajemne odwiedzanie się rodziców i dzieci, oraz rodzeństwa pomiędzy sobą. Dom rodzinny jest miejscem wypoczynku po pracy, ale i miejscem obowiązków. Obowiązki te spełniają ważną rolę w życiu i rozwoju jednostki zwłaszcza na początkowych etapach tego rozwoju. Uczą i wyrabiają cechę towarzyskości. Tę funkcję określa się terminem psycho- higienicznej, której celem jest regulowanie emocji i ich związku z potrzebami jednostki w układzie rodzinnym. W domu rodzinnym następuje zregenerowanie sił psychicznych nadwerężonych w środowisku poza rodzinnym. Dysfunkcjonalność w sferze psycho–higienicznej i socjalizacyjnej może powodować zmiany organizacyjne w rodzinie. Jeżeli stosunki wewnętrzne w rodzinie przyjmą niewłaściwe postawy może to prowadzić np. do frustracji potrzeb dzieci, co powoduje zachowania agresywne, autoagresyjne, regresji, infantylności, choroba sieroca.
10) Emocjonalno – ekspresyjna,
zaspokaja ona najistotniejsze emocjonalne potrzeby członków rodziny, a także potrzeby emisji swej osobowości. Chodzi tu o uzyskanie całkowicie intymnego oddźwięku i zaspokojenia, które poza gronem najbliższej rodziny jest na ogół nieosiągalne. W ocenie psychologów to zaspokojenie jest jedną z istotnych przesłanek w dążeniu jednostki do szczęścia osobistego.

Atmosfera i funkcje, które rodzina spełnia wpływają na rozwój osobowości dziecka i kształtowanie jego reakcji na otaczający świat.
Prawidłowy rozwój dziecka zależy na pewno od wielu czynników. Należą do nich zaakceptowanie dziecka takim, jakie ono jest (jego wyglądu zewnętrznego, uzdolnień, potrzeb i osiągnięć). Ważną rolę odgrywa tu nie tylko przeżywanie przez rodziców uczuć do dziecka, ale także ich okazywanie; wpływa to, bowiem na ukształtowanie postawy wiary w to, że jest ono osobą kochaną, godną miłości.
Do „mądrej miłości należy poszanowanie praw dziecka, jako pełnoprawnego członka rodziny, stawianie mu rozsądnych wymagań dostosowanych do jego możliwości rozwojowych oraz współdziałanie z nim w jego aktywności, a także dawanie dziecku właściwej swobody zgodnie z jego poziomem rozwoju i odpowiedzialności. W prawidłowo funkcjonującej rodzinie zaspokajane są podstawowe potrzeby psychiczne dziecka, takie jak: doznawanie i odwzajemnianie miłości, potrzeba akceptacji i bezpieczeństwa, uznania i współdziałania.

Rodzicielstwo i wychowanie są ze sobą tak ściśle powiązane, że nie da się tego oddzielić. Kiedy pojawia się dziecko, małżonkowie stają się rodzicami, a właściwie dużo wcześniej, gdy ich dziecko się poczęło. W tym momencie rozpoczyna się już proces wychowania. Przed narodzeniem dziecka bardzo ważna jest komunikacja rodziny z nim. Powinna ona polegać na:
· rozmowie z dzieckiem (monolog lub dialog, pytania do dziecka, czytanie dziecku),
· śpiewaniu dziecku i słuchaniu muzyki (piosenek ulubionych, melodyjnych i wesołych, muzyki klasycznej, taniec matki z dzieckiem),
· oczekiwaniu całej rodziny na narodziny (akceptacja dziecka, informowanie, że jest oczekiwanym gościem, odpoczywanie z dzieckiem, głaskanie i obejmowanie brzucha).
Dziecko nie jest naszą własnością jak niektórym się wydaje, ale jest nam tylko powierzone, a my odpowiadamy za jego ukształtowanie i wychowanie. Często słyszymy, że dzieci trzeba chować bezstresowo, nie należy im niczego odmawiać. Zaspokajanie wielu pragnień nie wychodzi im jednak na dobre i zgadzamy się ze słowami Michaela Quoista (kweista):, „Kto kocha, powinien odmawiać z równym spokojem, co dawać”, a „rodzice są odpowiedzialni za orkę i za siewy, a nie tylko za żniwo”. Pewność, że jest się kochanym, buduje osobę, wątpienie niszczy ją. Miłość sprawia, że dzieci rosną. Ale to, że wiele z nich jest „niedorozwiniętych” (nie w sensie medycznym) lub źle rozwiniętych, to, dlatego, że są źle kochane. Na pewno źle kochane są dzieci:
a) zagłaskane, zasypywane zabawkami – nie mające już pragnień, ponieważ wszystkie są spełnione, zanim się pojawią i rozwiną;
b) opuszczone rano, gdyż rodzice idą pracować, (ale to najczęściej z konieczności) i wieczorem, bo rodzice wspaniałomyślnie zajmują się całym światem i dziećmi bliźnich;
c) przesycone hałasem, karmione do późna telewizją;
d) bawiące się ciągle same i wymyślające partnerów do udziału w wymarzonej grze;
e) dzieci – uczone zwierzątka, biegnące po szkole na lekcje muzyki, języków, ćwiczenia sportowe – nie mające czasu na zabawę, włóczęgę (choćby po własnym ogrodzie), marzenia;
f) nie mające prawa pobrudzić się, poruszyć, mówić, albo odwrotnie – mogące robić wszystko, ponieważ są jedynym skarbem, który trzeba ciągle zadowalać i chronić;
g) mające miękkich rodziców, których można uderzać słowami i pięściami,
albo rodziców jak beton, których się uderza i rani nie uzyskując odpowiedzi. Dzieci, które nie wiedzą, dlaczego i po co żyją, - ponieważ ich rodzice też tego nie wiedzą.
Dzieci uczą się tego, czym żyją:
-Jeżeli dziecko żyje w ciągłym krytycyzmie, nauczy się potępiać.
-Jeżeli dziecko żyje otoczone wrogością, nauczy się walczyć.
-Jeżeli dziecko żyje z uszczypliwością, nauczy się wstydu.
-Jeżeli dziecko żyje otoczone poczuciem krzywdy, nauczy czuć się winne.
-Jeżeli dziecko żyje w atmosferze tolerancji, nauczy się cierpliwości.
-Jeżeli dziecko żyje w atmosferze podtrzymującej go na duchu, pozna swoją wartość i będzie silne.
-Jeżeli dziecko żyje w atmosferze pochwał, nauczy się doceniać innych.
-Jeżeli dziecko żyje w sprawiedliwości, nauczy się sprawiedliwości.
-Jeżeli dziecko żyje w poczuciu bezpieczeństwa, nauczy się wiary.
-Jeżeli dziecko żyje w atmosferze akceptacji, nauczy się lubić i akceptować innych.
-Jeżeli dziecko żyje w akceptacji i miłości, odnajdzie pokocha siebie i cały świat, odnajdzie szczęście życia.
Dzieci, których rodzice nie potrafili stworzyć prawdziwie kochającej się rodziny, mogą odczuwać poczucie mniejszej wartości, brak wiary w siebie, mogą mieć kłopoty ze stworzeniem bliskich relacji z innymi.
Możemy wskazać na kilka systemów rodzinnych, które z natury mają na celu wychowanie dzieci.

Rodzina władzy
W tej rodzinie przedkłada się zasady ponad wzajemne kontakty; najważniejsze są obowiązki domowe i zadania, o nich łatwiej się tu mówi, niż o uczuciach. W tej rodzinie nie okazuje się uczuć, ani o nich nie rozmawia. Dzieci znajdują się pod silną władzą rodziców; wiedzą dokładnie, czego się od nich oczekuje, ale nigdy nie słyszą, że są kochane. W rodzinie władzy dzieci wiedzą, co to znaczy praca; jednak czują, że rodzice nie są z nimi, lecz przeciwko nim – stąd wycofują się emocjonalnie; trudno im przyjść do rodziców ze swoimi problemami. Natomiast rodzice uważają, że pójście na kompromis jest oznaką słabości. Wspólnie spędzony czas jest przeznaczony na nieustanne pouczanie. Nic dziwnego, że dzieci starają się jak najszybciej opuścić taki dom, a odwiedzenie go w przyszłości traktują jak obowiązek.

Rodzina nadopiekuńcza
W tej rodzinie rodzice poświęcają własne życie dzieciom, swoje plany spychają na drugi plan. Koncentrują się na dzieciach, a nie na wzajemnej relacji. Pytają dzieci, czego sobie życzą, aby móc spełnić ich pragnienia. Stąd dzieci dorastając, mają wygórowane oczekiwania, ponieważ nigdy im nie odmawiano, nie stawiano wymagań. Gdy opuszczają dom powstaje syndrom pustego gniazda.

Rodzina prawidłowa
Powstaje na fundamencie związku małżeńskiego dwóch kochających się osób o dojrzałej osobowości. Troskę o swój związek uważają oni za istotną wartość. Dojrzałość osobowości sprawia, że mają oni poczucie zaspokojenia najważniejszych potrzeb – akceptacji, miłości, bezpieczeństwa. Konflikty są rozwiązywane zaraz po pojawieniu się problemu, w sposób szanujący godność własną i współmałżonka, zawsze z troską o dobro wspólne. Rodzice zapewniają dzieciom poczucie bezpieczeństwa, zaspokajają potrzeby miłości, akceptacji, kontaktu, więzi; znając silne i słabe strony dziecka, pomagają mu w rozwoju. Dzieci w tej rodzinie mają wystarczająco dużo swobody, – aby być sobą, i dużo ciepła, – aby czuć się kochanym. Dziecko, które przekracza pewne normy jest szybko dyscyplinowane. Nie powoduje to jednak u dziecka wrażenia utraty miłości. Rodzice zachęcają dzieci do wyrażania swojego zdania w sprawach dotyczących całej rodziny, a w szczególnie tych, które dotyczą samego dziecka; rezerwują sobie jednak prawo veta, gdy decyzja dziecka jest niewłaściwa. Rodzice zachęcają dzieci do kontaktów z innymi ludźmi, dbają o to, by dzieci utrzymywały bliskie więzi z dziadkami. Dzieci są wdrażane do samodzielności i odpowiedzialności. Dzieci mają poczucie bezpieczeństwa, rodzice zapewniają im spójne i stabilne środowisko.
Określone systemy rodzinne w różny sposób wpływają na dalsze życie wychowywanych w nich dzieci. Wpływ ten będzie zależny także od wielu innych uwarunkowań. Wiele badań wskazuje jednak na to, że oddziaływania rodziny w pierwszych latach życia są silne i nieraz mogą pozostawić bardzo głęboki ślad w psychice człowieka. Rodzice, będąc pierwszymi partnerami interakcji społecznych dziecka, oddziałują na nie w najwcześniejszym i najbardziej plastycznym okresie życia, przy czym kontakty te są częste i długotrwałe. Tak, więc podstawowe zręby wzorów relacji z innymi ludźmi w dużej mierze wynosi się z własnego domu. Dziecko wychodzące z rodziny prawidłowej otrzymuje najwspanialsze wyposażenie psychiczne na dalszą drogę życia.

Rodzina, która wyprowadza swój początek z sakramentalnego związku małżeńskiego jest podstawą społeczności ludzkiej. Wszelkie sprawy, które się w niej dokonują są, zatem bardzo ważne dla Kościoła, jak i dla społeczeństwa świeckiego. Chrześcijańscy małżonkowie są wzajemnie dla siebie, dla swoich dzieci i innych domowników współpracownikami łaski i świadkami wiary. Oni są dla swych dzieci pierwszymi głosicielami wiary i wychowawcami, z którego to obowiązku nikt nigdy ich nie zwolni; słowem i przykładem przysposabiają je do życia chrześcijańskiego i apostolskiego, roztropnie służą im pomocą w wyborze drogi życiowej.
Zawsze było obowiązkiem małżonków, stanowiącym najważniejszą część ich apostolstwa: ukazywać i potwierdzać swoim życiem nierozerwalność i świętość węzła małżeńskiego; mocno podkreślać prawo i obowiązek rodziców i opiekunów do chrześcijańskiego wychowania dzieci; bronić godności i należnej autonomii rodziny. Wypełni ona to swoje posłannictwo, jeżeli przez wzajemną miłość swych członków i przez modlitwę wspólnie zanoszoną do Boga okaże się niejako domowym Kościołem; jeżeli cała rodzina włączy się w kult liturgiczny; jeżeli wreszcie rodzina świadczyć będzie czynne miłosierdzie i popierać sprawiedliwość oraz inne dobre uczynki, służące wszystkim braciom znajdującym się w potrzebie.

 [1] 

Powrót